poniedziałek, 8 lipca 2019

O Następcy Iron Mana! - Spider-Man: Far From Home

  Czy zauważyliście, że filmy o solowych poczynaniach bohaterów z MCU mają swoją atmosferę. Chodzi o to, że przykładowo dany film może być naszpikowany humorem, z kolei inny może być poważny, przemycając tylko deczko humoru. Przykładem jest obecny Spider-Man, który okazał się bardzo przyjemną komedią. Jeśli chodzi o fabułę, to zdecydowanie trzeba nadrobić "Endgame", jeśli się do tej pory tego nie zrobiło. Chociaż są i tacy, którzy nie lubią tych superbohaterskich filmów, a na Spidey'go poszli z wielką radością. Czym zaskakuje nowy Spider-Man? Jakie wątki porusza? A co jest irytującego w tym filmie, piszę poniżej.



    Jak już na wstępie poruszyłem - Spider-Man: Far From Home to bardzo fajna komedia. Nie spodziewałem się tak intensywnego humoru w tym filmie. Osobiście nawet zastanawiam się, czy to dobrze. Ok, filmy Marvelowskie muszą nas rozśmieszać i przywykliśmy do ich humoru, jednak gdyby dodali tego humoru jeszcze więcej, Spidey mógłby dorównać Deadpoolowi, który ponadto był wulgarny. Tylko że Spider-Mana zawsze miałem za poważnego superbohatera. Trzeba się spodziewać takiego humoru, kiedy poważny fotograf dziennikarski Peter Parker został zamieniony na niepełnoletniego licealistę. Może właśnie dziennikarz był mniej zabawny od chłopaka, który uczęszcza jeszcze do szkoły. Idzie to też ze zrozumieniem, dlaczego Tony Stark wybrał Spider-Mana na swojego następcę. Pora, aby nowych mścicieli poprowadził ktoś młody, bystry i z rosnącym potencjałem. 
    Z początku mogłoby się wydawać, że trailer zdradza wszystko, co mogło się wydarzyć w filmie, okazuje się jednak, że to pozory. Są twisty, których nie łatwo się domyśleć przez sam trailer. A właściwie jeden duży twist, który sprowadza nasze postrzeganie Misterio do prawidłowego stanu. Fani serii wiedzą, o czym mowa, zatem chyba lekko zespoilowałem. Samo wprowadzenie Misterio do serii Spider-Mana jest wyczekiwanym przeze mnie wydarzeniem. Do tej pory mamy kilka ekranizacji Spider-Mana i w żadnej z nich nie wprowadzono Misterio, który jest jednym z poważniejszych wrogów pająka. Jake Gyllenhaal świetnie zagrał Becka a.k.a. Misterio i muszę przyznać, że jego postać była dla mnie najbardziej charakterna i do zapamiętania. 
    Far From Home to poza ciekawą komedią prawie film familijny, dlatego bez problemu można się wybrać do kina z dziećmi. Zresztą wersja dubbingowa właśnie po to została stworzona, by móc ze sobą zabrać najmłodszych. Film ten jest doskonałą rozrywką i nawet miłośnicy pierwotnego Spider-Mana będą się świetnie bawić. Dziecinnie łatwo będzie nam przymknąć oko na to, że Parker jak już wspomniałem, jeszcze nie opuścił ławki szkolnej, ciocia May jest dobrze prezentującym się milfem, czy Mary Jane, podobnie jak przyjaciel Parkera, pochodzi z Hawajów. Może zirytować pierwszy pocałunek Petera i MJ, gdyż wygląda, jakby nie byli pewni, czy chcą się całować i czy w ogóle umieją, ale rozumiem, że miało to ukazać lekkie zmieszanie zaistniałym faktem. Tylko zastanawiam się, czy aktorsko, to na pewno jest dobrze zagrane. Kolejnym bardzo dziwnym zachowaniem jest fakt, że Mary Jane nie podoba się, kiedy Spider-Man zabiera ją na "przeskok" po budynkach miejskich. Drogą dedukcji trzeba dojść do wniosku, że MJ jest naznaczona jakimiś fobiami. Taka wycieczka może z początku przerażać, ale czy nie byłoby to fascynujące przeżycie dla potencjalnej wybranki człowieka pająka? 
    Żeby napisać o najlepszych momentach filmu, musiałbym spoilować, dlatego napiszę tak - iluzje Misteria zaprezentowane Spider-Manowi to najlepsze momenty w filmie. Prawdziwa psychodelia, którą należy przeżyć, a nie tylko obejrzeć, dlatego zachęcam do obejrzenia Far From Home koniecznie w IMax 3D. Jest też drugi moment pod koniec filmu, gdzie Spider-Man pokazuje swoje prawdziwe pajęcze moce i nie da się zwieść, rozwalając chmarę maszyn mającą go zatrzymać. Pajęczy zmysł, zwany pieszczotliwie "dreszczykiem" (też irytująca nazwa) nie zawodzi Spider-Mana i nie daje się zwieść największym iluzjom. Pytanie tylko, czy aby na pewno? Peter Parker, chociaż początkowo nierozumiejący swojego znaczenia w rzeszach Avengersów i wymigujący się z odpowiedzialności za bycie głową mścicieli staje na wysokości zadania i przyjmuje spuściznę, jaką podarował mu Tony Stark. 
    Spider-Man: Far From Home szału nie robi, ale doskonale nas bawi. Mógłby być lepszy, ale najgorszy nie jest. Humor się zgadza, efekty się zgadzają, co się nie zgadza (z osobistym sentymentem), napisałem wyżej. Kolejny etap MCU rozpoczęty i możemy się spodziewać powrotu Avengersów, jak i samego Spider-Mana, bo po powrocie z wakacji po europie dopiero się pomiesza i nikt już nie odkryje, co było prawdą, a co nie. Hołdy dla Tonego Starka i Stana Lee będą dla nas sentymentalną podróżą do wspomnień, niemniej będziemy czuć dumę z tego, że poznaliśmy ich świat i nie poddajemy się po ich utracie, chroniąc świat z najsławniejszym bohaterem na czele. Jako że wracamy z nową fazą i nowym zrzeszaniem mścicieli, po napisach, czeka na nas tradycyjnie scena końcowa, która pokaże nam jeszcze jeden nadchodzący film. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz