Zasmuca fakt, że film o zmaganiach Jean jest oceniany jako najgorszy film o X-menach dotychczas. Filmwebowe 5,8 to zdecydowanie mało jak na taką produkcję. Większość bardzo krytykuje ten film i te krytyki odbijają się na frekwencji w salach kinowych. Wybrawszy się na "Dark Phoenix" w Imax szokowała ilość siedmiu osób na sali. Wiadomo, psychologia tłumu działa właśnie w taki sposób, że kreowanie powtarzalnych opinii wpływa na nasze decyzje. Nie mogę przełknąć faktu, że ludzie tak szybko się kierują większością opinii. Już pogodziłem się z tym, że ludziom podobają się rzeczy, które mi się nie podobają, a nie podobają mi się rzeczy, które podobają się innym i być może jestem jakiś dziwny, bądź nie znam się na kinie, ale uważanie obejrzenia "Dark Phoenix" za stratę czasu to kozaczenie swoim fikcyjnie wygórowanym gustem filmowym i znajomością kina. Tak jak w tytule - najnowszy X-men nie jest zepsuty, jest wyjątkowy, bo traktuje o wyjątkowej postaci wśród mutantów. Być może nie jest to najlepszy z filmów o X-menach, ale zdecydowanie nie jest najgorszy.
Sophie Turner to młoda i ładna aktorka wcielająca się w rolę Jean Grey. Znamy ją doskonale z serialu "Gra o Tron" i nie jest to aktorka z pierwszej łapanki. Sam bardziej widziałbym ją w roli elfa w filmach fantasy, jednak jako młoda Jean Grey wykupiła moją sympatię. Miałem wrażenie, że cała gra aktorska skupiła się na dwóch postaciach - Jean i Profesorze X. McAvoy udowodnił w "Splicie", a później w "Glass", że jest doskonałym aktorem i potrafi zagrać prawie każdego. Zastanawiałem się, czy Xavier mu wyszedł. Z jednej strony tak, z drugiej mnie nie przekonał do końca. W "Dark Phoenix" Charles pokazany jest jako człowiek, któremu podskoczyło ego. Zawsze uważano Xaviera za dobrego człowieka pragnącego pomóc osobom niepanującym nad swoimi darami. Tym razem wychodzi na jaw, że Xavier wykorzystuje mutantów, aby stworzyć sobie markę bohaterów do zadań specjalnych, z którymi nie poradzą sobie żadni agenci wywiadów i rządu. Wszystkie przesłanki na ten temat, adresowane przez przyjaciół z akademii stają się dla profesora obelgą i sam nie wierzy w nie. McAvoy albo jest tak dobrym aktorem, że zagrał takiego profesora, jakby był naturalny, albo znikąd pojawił się taki profesor bez wprowadzenia takiej zmiany. Co w drugim przypadku trochę niszczy całokształt postaci, jaką chciano zaprezentować. Niemniej powrót do dobrotliwego i kochającego profesorka już się pojawia i Charles nawet przyznaje się do błędu i do tego, że sodówka trochę uderzyła.
Wracając do Jean Grey jej postać w filmie jest najbardziej kluczowa. Od początku filmu zostajemy wprowadzeni w jej świat, gdy jako jeszcze małe dziecko, nieświadomie, odkrywa swoje moce. Przykry incydent doprowadza do spotkania profesora Xaviera, który jako czuły i wyrozumiały inteligent na wózku otwiera się przed młodziutką dziewczyną, pragnąc dać jej nową rodzinę. Umiejętności pedagogiczne Xaviera pozwalają zyskać zaufanie u Jean, a w dalszych latach nawet się z nią zaprzyjaźnić, lecz sama Jean to postać nietuzinkowa. Od zawsze motywowana przez profesora, który powtarzał jej, że może więcej niż jej się wydaje i powinna wykorzystać swój potencjał jak najlepiej. Kosmiczna misja powierzona przez prezydenta daje Jean niesamowitego kopa odbieranego wpierw przez kompanów jako jej koniec. Decyzją Xaviera Jean zostaje narażona na niebezpieczeństwo ze strony nieznanego bytu kosmicznego, a reszta załogi, najbardziej Mystic, obwinia profesora o chęć zabicia najważniejszej członkini grupy. W rzeczywistości nieodgadniony byt kosmiczny czekał na kogoś takiego jak Jean. Rudowłosa mutantka pochłonęła szkarłatną mgławicę w momencie, gdy wydawało się, że to już koniec Jean i tego nie przetrwa. Powróciła silniejsza, z mocą przerastającą każdą inną. Narodzona na nowo z popiołów kosmicznych czuję, że coś jest nie tak. Moc jest zbyt ogromna, trudno ją ujarzmić i budzi w bohaterce mroczne myśli, a także odkrywa dzięki nim prawdę o odrzuceniu przez wszystkich, których kochała.
Ten film nie jest tylko filmem o superbohaterach walczących ze złem. To film o walce z samym sobą. Jean bezsprzecznie jest najsilniejszym X-menem, potężniejszym od Xaviera. Dzięki nowej mocy zagina wszystko, co tylko ma jakiś wyjątkowy dar. Potrafi dotknięciem wymazać każdą istotę niczym Thanos za pośrednictwem rękawicy nieskończoności. Tak potężna moc nie jest łatwa do ujarzmienia tym bardziej że to moc kosmiczna. Jedyną osobą, w której mogła ta moc się zgromadzić, jest jednak Jean. Czytanie w myślach staje się dziecinnie proste i niechcący zagląda wszystkim do głów, przez co wiele spraw wydaje się być kłamstwem i zaufanie staje się trudniejsze niż zwykle. Jean już jako Feniks buntuje się, by nie dać się nikomu kontrolować. Czuje się osaczona, głównie przez swoją nową moc. Jej brak opanowania prowadzi nawet do śmierci przyjaciółki. W celu ujarzmienia swoich mrocznych myśli i nowej mocy Jean szuka osób, które mogłyby jej w tym pomóc. Ucieka z instytutu dla mutantów i szuka pomocy nawet wśród byłych wrogów. Pojawiają się istoty z kosmosu pragnące mocy Feniks i za wszelką cenę pragną ją odnaleźć, pozornie ją przygotowując do kontrolowania mocy.
"Mroczna Phoenix" to częściowo film emocjonalny, ukazujący realizm człowieczeństwa na tyle, aby zrozumieć wewnętrzne zmagania mutantów, gdyby istnieli w rzeczywistości. Można by pokusić się o porównanie mutantów z ludźmi cierpiącymi na ciężkie choroby. Chorzy często zmagają się ze swoją innością i psychologicznym współżyciem z otoczeniem. Dla mnie kogoś takiego miała symbolizować Jean "Dark Phoenix" Grey. Patrząc na ten film, przez taki pryzmat, można łatwo się z nim utożsamić. Jest to fantastyczna interpretacja osób chorych na ciężkie choroby. Popatrzmy na to w ten sposób: nie jesteście chorzy, jesteście X-menami! Nie jesteście zepsuci, jesteście wyjątkowi. Tak jak Jean, każde z was musi wejść w umysł swojego Xaviera i zobaczyć całą prawdę, aby uspokoić myśli i zapanować nad swoimi mocami, by w końcu emocje dały wam siłę. Jean w końcu zrozumiała, że musi walczyć w obronie swojej rodziny. Spoiler dotyczący finału tej walki sobie podaruje i być może ktoś jeszcze zechce sam zobaczyć ten film.
W kwestii efektów film jest widowiskowy i kolorowy. Spodoba się szczególnie tym, którzy liczą właśnie na efekty. Ze swojej strony zachęcam do obejrzenia filmu w Imax 3D. Moje emocje dały mi siłę, aby obejrzeć ten film z zachwytem. Byłem sceptycznie nastawiony na ten film i zastanawiałem się, czy jest potrzebny. Mnie był potrzebny, gdyż Phoenix zaskoczyła mnie swoją potęgą i wrażliwością. Widać, że w film włożono dużo pieniędzy, lecz słaba oglądalność ich nie wróci. Czy X-meni się rozpadli poza filmem i już więcej ekranizacji nie zobaczymy, przez finansową klapę produkcji? Zastanawia, czy pieniędzy poszło aż tyle, że nie było środków na materiały promocyjne. Nie znalazłem w żadnym kinie w Krakowie ulotek promujących film. Być może fundusze zostały wyssane do cna, by opłacić ścieżkę dźwiękową, którą skomponował genialny Hans Zimmer, dając nam niezapomniany motyw przewodni dla Mrocznej Phoenix. Ten przewodni motyw będzie grać nam w głowie bardzo długo jeszcze po filmie. A może za jakiś czas przyjdzie nam zobaczyć trzecią generację ekranizacji? Jest pewne, że ten film pozostanie zapamiętany. Czas zweryfikuje w jakim znaczeniu!
Zwiastun: X-Men: Dark Phoenix
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz