Czy widzieliście pierwszą część Iron Sky z 2012 roku? Nie? To musicie nadrobić, zanim weźmiecie się za "Inwazję"... Swoją drogą, gdy oryginalny tytuł "The Coming Race" jest tłumaczony na "Inwazja", to idzie się połapać, że coś tu będzie nie tak. Tak naprawdę większość tu była nie tak! Nie chodzi o fabułę, postaci czy sposób kręcenia filmu (choć i ten w pewnych momentach dawał więcej do życzenia). Chodzi o samą warstwę historyczną, którą prezentuje film. W tym filmie ona ma się nie zgadzać - to ma być wizja "co gdyby?". Powołując się na pierwszą część Iron Sky, głównym motywem jest - co gdyby się okazało, że naziści wcale nie zniknęli, tylko mieli bazę na ciemnej stronie księżyca? Brzmi szalenie, co nie? Istnieje jednak pewna teoria spiskowa, iż tak właśnie jest. Timo Vuorensola właśnie za swój cel w swoich filmach wziął prześmiewanie teorii spiskowych i jak w pierwszej części Iron Sky opierało się to tylko na nazistach z księżyca, tak druga część jest już mocno naszpikowana teoriami spiskowymi. Powiedzmy sobie szczerze - to kino klasy B, ale jest tak niesamowicie absurdalne, że będzie miało swoich zwolenników, jak i przeciwników.
Reptilianie (w filmie zwani Viralianami), wśród których żył brat Hitlera, który stworzył rasę ludzką, wnętrze ziemi puste, wyglądające jak raj do zamieszkania, święty Graal podtrzymujący jądro ziemskie - to niektóre z teorii spiskowych poruszanych przez film. Najbardziej absurdalne - Hitler ujeżdżający Tyranozaura! To na prawdę trzeba zobaczyć. O dziwo fabuła świetnie się łączy z pierwszą częścią z 2012. Ponownie pojawia się rasowy wątek miłosny - w pierwszej części to była nazistka wiążąca się z czarnoskórym amerykaninem, tym razem mamy romans córki tego związku, czyli mulatki z Rosjaninem, który przyleciał na ciemną stronę księżyca w spodku zmontowanym z pierwszych lepszych blaszaków ze złomu. Serio, tutaj absurd goni absurd. O! Nie można też zapomnieć o głównej religii na ciemnej stronie księżyca - Jobsyzm - religia, gdzie największym prorokiem jest Steve Jobs, a zamiast świętej księgi są aplikacje i urządzenia dotykowe Apple'a. Natomiast za używanie innych technologii grozi ekskomunika. Pojawia się także kult Nokii 3310, co sprowadza śmieszną nostalgię. Niebywałe.
Czego się spodziewać jeszcze po Iron Sky: The Coming Race? Nie polecam przyjść na seans pod wpływem jakichś substancji - owszem, trip musi być zaiste nieziemski (dosłownie), ale jeśli chcesz pojąć, o co biega w całym filmie, odurzenie Ci w tym przeszkodzi. No dobra, większość filmów niższej klasy nie ma większego sensu. W tym wypadku nie do końca. Pierwsza część Iron Sky niektórych skłaniała do przemyśleń. "The Coming Race" poprzez wplecione motywy teorii spiskowych także da nam dużo do myślenia. Problem tylko w tym, że to wszystko jest ze sobą tak zgrabnie połączone, a wręcz pomieszane, że trudno powiedzieć o poważnych przemyśleniach. Bohaterowie nie koniecznie nam zapadają w pamięć i nie są ani doskonale wykształceni, ani przerysowani. Nie da się za to odmówić twórcy wizji na ten film, ponieważ niektóre sceny będą nam się kojarzyć z główną bohaterką Obi, czy z jej misiowatym przyjacielem Malcolmem. Najlepsza rola należy do Udo Kiera, który jest najbardziej rozpoznawalny spośród obsady Iron Sky. Udo zagrał podwójnie, co urzeka najbardziej, bo trzeba się wykazać dużym warsztatem, aby jednocześnie zagrać brata Hitlera i samego Hitlera. Ten sam aktor, a gestykulacje i zachowanie inne. Dla mnie role nie do prześcignięcia w tym filmie. W tym momencie powinienem sobie złamać palec na klawiaturze, bo to właśnie rola Hitlera i jego brata jest jednak najbardziej charakterystyczna. Humor, zmieszanie i ciekawe CGI. Na seansie nie będziecie się nudzić, to pewne. Jeśli lubisz kino, które ryje banie, będziesz zachwycony. "Frekwencja w pierwszych dniach premiery nie zachwyca. Przychodzi po kilka osób. Budżet być może będzie kulał, ale dla mnie to uniwersum ma przyszłość bytu. Być może w Polsce za wcześnie na tego rodzaju wizje i humor. Nie omieszkam twierdzić, że pojawi się część trzecia. Tym razem na marsie, o czym jakby komunikuje nam ostatnia końcowa scena. Kolonia radziecka na marsie? Idealny motyw dla Iron Sky!
P.S. Nie zapomnijcie obejrzeć Iron Sky z 2012 roku... a potem poukładajcie sobie klocki z "The Coming Race"
Zwiastun Iron Sky: The Coming Race
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz